Weekendowy wypad na nasze wybrzeże należy do przyjemności odkąd na polskich torach pędzi pendolino. Ani się człowiek obejrzy, a już widać czerwone mury Malborka co oznacza, że za jakieś pół godziny jesteśmy już w Trójmieście. Ostatnim razem mijając po raz kolejny czerwoną twierdzę postanowiliśmy, że następnym razem jadąc w tym kierunku samochodem musimy zboczyć z trasy i zwiedzić to miejsce.

Plan nam wyszedł. Trafiliśmy w końcu do czerwonego zamku, który kojarzył mi się tylko z tragiczną historią sienkiewiczowskich „Krzyżaków”, a w realu okazał się fantastycznym miejscem, przykładem żywego muzeum, gdzie można spędzić ciekawe popołudnie i zjeść w wyjątkowej slow restauracji.
Wszystko jest tu przemyślane tak, jak to było też za czasów krzyżackich. Zamek miał kilka rozwiązań zaskakująco nowoczesnych jak na tamte czasy. Najbardziej zachwyciły mnie kanały w podłodze, które przewodziły gorące powietrze od pieca w piwnicach do górnych pomieszczeń. Ich wyloty przykryte były miedzianymi pokrywami. Można je znaleźć w najważniejszych salach zamku. Nie widziałam takich rozwiązań w żadnym pałacu, ani zamku na świecie.
Zwiedzanie zaczynamy z audio-przewodnikiem dostosowanym do naszych potrzeb. Są różne ścieżki – krótsze, dłuższe, i takie dedykowane dla rodzin. Wybraliśmy tę ostatnią. Nasze dzieci już biegną ze słuchawkami na most nad fosą, gdzie zaczyna snuć swoją opowieść Mikołaj, mieszkaniec czerwonej twierdzy.
Za chwilę rocznica bitwy pod Grunwaldem. Pamiętacie z historii? Dokładnie 15 lipca. W takim momencie zaczynamy naszą audio-ścieżkę. Na dziedziniec wpada posłaniec z wieścią, że Wielki Mistrz Krzyżacki poległ, że klęska i trzeba przygotowywać zamek do obrony. Nic to, że klęska pod Grunwaldem, jesteśmy gośćmi z innej czasoprzestrzeni. Idziemy nieśpiesznie przez główny dziedziniec, który wygląda tak przyjemnie, że nic tylko usiąść i kontemplować stare mury porosłe wiekowym bluszczem. Wchodzimy i wychodzimy z różnych pomieszczeń co i raz wracając na główny dziedziniec, albo inne pomniejsze obejścia. Zamek jest ogromny. Składa się z Zamku Wysokiego, Zamku Średniego, gdzie część stanowi Pałac Wielkich Mistrzów i Przedzamcza. Dobrze widać to dopiero, kiedy docieramy do makiety tego miejsca. Uświadamia nam ona, że naprawdę jesteśmy w największej gotyckiej twierdzy w Europie.

W międzyczasie dopada nas głód. Szukamy miejsca, gdzie można usiąść na zewnątrz. Wychodząc z sali, gdzie znajduje się malborska kolekcja bursztynu (nota bene jedna z największych na świecie), od razu dobrze trafiamy. W skrzydle wschodnim Zamku Średniego, tradycyjnie zajmowanym przez najważniejszych gości Wielkiego Mistrza Zakonu mieści się restauracja Gothic Cafe & Restaurant, prowadzona przez Bogdana Gałązkę. Lokal został wyróżniony nie tylko przez Gault&Millau trzy lata pod rząd (2015-2017), ale też przez Slow Food Polska.
Oprócz nastrojowej sali dysponują też kawałkiem zewnętrznego ogrodu, gdzie można rozłożyć się jak ta perska księżniczka na ławie z kolorowymi poduchami i wypić kawę przy kamiennym stole.

Dania są smaczne i podane w dużych porcjach. Dobrze, że wybrałam tylko przystawkę, zresztą wyjątkową – rzodkiewki smażone na maśle klarowanym z serem zagrodowym i berberysem, i do tego jak zawsze w podróży rosół, bo starcza mi miejsca na perski pudding z irańskim szafranem i wodą różaną podany z fantazją w ażurowej klatce. Ciekawe są też lody szafranowe z pistacjami, które wybiera mój syn. Siedzimy przy ogródku ziołowym, który dobrze świadczy o szefie kuchni. Przypomina mi się herbarium w Uroczysku Siedmiu Stawów, skąd co rano świeże zioła trafiają do restauracyjnej kuchni zanim pojawią się pierwsi klienci. Tu musi być podobnie, bo w potrawach wyraźnie czuć świeżość ziół.
Zastanawiam się, gdzie mogło być herbarium krzyżackie. Na pewno nie tu bo kuchnia znajduje się w Zamku Wysokim, oddalonym od głównego dziedzińca. Co ciekawe mieściła się ona dosłownie pod głównym skarbcem krzyżackim. Związana jest z tym pewna legenda, która opowiada o 3 kuchcikach, czy piekarzach, którzy kiedy się zorientowali, że mają skarb nad głową, wyryli tunel i go wykradli. Uwiecznione to jest na jednym z pilastrów kolumny, która znajduje się w podcieniach Zamku Wysokiego.
Malborska twierdza ma więcej ciekawych historyjek-legend. Kolejna związana jest z wieżą zwaną Gdaniskiem, w której znajdowały się latryny krzyżackie. Wieża została nazwana w ten przekorny sposób ze względu na niechęć mieszkańców Malborka do Gdańszczan. Swoją drogą krzyżackie WC wyglądało naprawdę przyzwoicie jak na tamte czasy; drewniane kabiny z drewnianym siedziskiem umieszczone 17 metrów nad wypełnioną wodą fosą. O przykrych zapachach raczej nie było mowy ze względu na tę wysokość. Kiedyś te latryny miały się zawalić z powodu potężnego śmiechu dwóch braciszków, którzy ze względu na swoje nieprzyzwoite zachowanie byli utrapieniem zakonu. Problem sam się rozwiązał bo braciszkowie przepadli w odmętach fosy.
My też przepadliśmy nie w fosie, a w twierdzy Malbork, dawniej mieście Marii – Marienburg. Tak nam się spodobało odkrywanie kolejnych komnat, zielonych zakątków i historii dawnych mieszkańców czerwonej twierdzy, że wcale nie chciało nam się ruszać dalej. Na koniec kiedy trafiliśmy do tzw. letniego obozu, który teraz okazał się być targowiskiem, skończyliśmy na zakupie stroju dwórki dla córki i ubioru krzyżackiego dla naszego 4-latka. Swoją drogą strój dworski przedni, można powiedzieć eko – uszyty z lnu bez żadnych sztucznych dodatków.
Kiedy wpadniecie na ten sam pomysł co my, zaplanujcie dobrych kilka godzin na krzyżacką twierdzę. Można zawczasu ściągnąć sobie aplikację turystyczną Malborka, która zawiera najważniejsze informacje na temat miasta i jego atrakcji. Podzielona jest na sześć działów: zwiedzanie, atrakcje, hotele, tania baza noclegowa, baza gastronomiczna i informacje praktyczne. Znajdziecie tam też mapę z naniesionymi najważniejszymi punktami, spis wydarzeń kulturalnych oraz opisy zabytków. Aplikacja możliwa jest do ściągnięcia na urządzenia funkcjonujące na systemie Android oraz IOS. Aplikacja jest bezpłatna, możliwa do pobrania w sklepie Google play i APP Store.
Twierdza w Malborku robi wrażenie (chociaż jeszcze jej nie miałam okazji odwiedzić). A deser w różowej klatce jest wprost uroczy 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Byłam w Malborku, ale tylko tak przelotem. Muszę tam się wybrać jeszcze raz na troszkę dłużej. 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Warto naprawdę!
PolubieniePolubienie
Byłam w Malborku dwukrotnie i naprawdę warto. Zwiedzanie jest zorganizowane na najwyższym poziomie.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dokładnie tak jest 😄
PolubieniePolubienie
W Malborku byłam wielokrotnie, zawsze zamek robi na mnie wielkie wrażenie… Najbardziej mi się podoba zamkowa kuchnia 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Kuchnia to zawsze magiczne miejsce, zgadzam się, że ta malborska też robi wrażenie
PolubieniePolubienie
Byłam w Malborku wieki temu – już wtedy ogrom tego zamku onieśmielał. Fajnie, że zadbano obecnie o turystów i można się posilić pysznym jedzeniem. Zdecydowanie miejsce godne polecenia i warto byśmy doceniali naszą rodzimą atrakcję turystyczną. Fajnie, że o niej piszesz!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Rzeczywiście zamek jest kolosem, ale dzięki dobrej organizacji turystycznej już nie onieśmiela. No i karmi fantastycznie 👌
PolubieniePolubienie
Ciekawa jest ta informacja o restauracji na zamku. Malbork kojarzy mi się niestety z bardzo długimi wycieczkami szkolnymi.
PolubieniePolubienie
Zdziwiłabyś się jak bardzo jest teraz user-friendly
PolubieniePolubienie
Polecam zwiedzanie z przewodnikiem, żywego słowa nie zastąpi nowoczesna technika :), jestem z Malborka i cieszę się, że Wam się podobało, pozdrawiam.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To następnym razem! Tak nam się spodobało, że na pewno wrócimy!
PolubieniePolubienie
zwiedziłam Malbork w ubiegłym roku ,wyniosłam dużo wrażeń …
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Fantastyczne miejsce czyż nie?!
PolubieniePolubienie
Twierdza, to twierdza. Od dziecka każdy wie jaka jest, ale te lody…! Piękne! Z opisu wynika, że pyszne 🙂 Rewelacja! Takie miejsca potrafią naprawdę zaskoczyć. My mamy w zwyczaju raczyć się kawą. Ku mojemu zaskoczeniu nie są najlepsze wcale te podawane z masakrycznie drogich maszyn, ale zwykłe zalewane 🙂 Wiele razy się przekonałem, że tam gdzie w ogóle właściciele maja odwagą ją podawać jest o całe niebo lepsza od wykwintnego naparstka espresso 🙂 Pozdrawiam!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ja też lubię kawę nie z ekspresu😀 Ale nie zalewajkę, ale z tzw french press. Jak mówiła Neli Rubinstein – najlepsza kawa to ta świeżo zmielona i od razu potem zaparzona. Coś w tym jest😀 A lody w twierdzy warte zaliczenia!
PolubieniePolubienie
Malbork jaki jest każdy widzi 🙂 a może nie. Nie lubię tłoku ale uważam, że tu w czasie oblężenia warto przyjechać. Gratuluje wycieczki i wpisu
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dzięki za docenienie! Pozdrawiam serdecznie
PolubieniePolubienie
Wiele lat temu zwiedziłam malborską Twierdzę, jednak artykuł mnie zainspirował do ponownego odwiedzenia zamku. A ta urocza restauracja – muszę ją odwiedzić i spróbować przysmaków ze zdjęć. Pozdrawiam 🙂
PolubieniePolubienie
Koniecznie! Naprawdę warto!
PolubieniePolubienie
Muszę wybrać się do Malborka i w końcu zwiedzić zamek, ale jakoś nigdy nie po drodze. Poza tym trzeba poświęcić tam ładne kilka godzin. Ciekawy wpis i zdjęcia
PolubieniePolubienie
Malbork ciągle kojarzy się z krzyżakami, i dobrze. Ale może warto dorwać przewodnika który opowie o wojennych losach zamku i planach SS odnośnie tej budowli. Dlaczego wielki mistrz wyjechał tuż przed armią czerwoną. Myślę że wiele historii jest tam godnych poznania.
PolubieniePolubienie
Dzięki za podpowiedź! Poszperam w historii 🙂
PolubieniePolubienie
Spotkałem kiedyś przewodnika który opowiadał o działaniach ss na terenie zamku. I o ukrytych tajemnicach w studni z pelikanem.
PolubieniePolubienie
Piękny jest ten zamek i jak mało który w naszym kraju zachowany w dobrym stanie. Jeszcze tam nie byłem na żywo ale z opowiadań znajomych już nie raz słyszałem, że ilość turystów za dnia bywa tak duża iż ledwo da się swobodnie poruszać. Choć na fotkach jest w miarę luźno, może dobra godzina.
PolubieniePolubienie