Krążę w tym tygodniu w obszarach mody Slow, inaczej mody etycznej. Nie dość, że targi Slow Fashion za chwilę, to jeszcze zostałam członkiem międzynarodowej inicjatywy Ethical Fashion. Stąd u mnie ten niegasnący temat.
Przy okazji szperania w sieci wpadł mi w oczy blog Slow Fashionista, gdzie znalazłam wpis, który Nazli Erden, autorka tego bloga, wyjęła mi z głowy. Muszę się nim z Wami podzielić.
Kiedy pomyślę nad fenomenem sieciówek, gdzie zaprojektowanie, uszycie i dostarczenie na półki sklepów odbywa się (sic!) w przeciągu 1 tygodnia, wiem, że nie ma opcji by odbywało się to bez ogromnych kosztów ludzi i planety.
Czy wiecie, że produkcja ubrań jest drugim, po ropie, trucicielem świata?
Krok po kroku się to zmienia. Coraz większa świadomość nas, klientów też wymusza tę zmianę. H&M czy imperium Inditex – właściciel m.in. marki Zara, wprowadzają do swojej produkcji materiały z recyclingu, zarówno w opakowaniach, jak w tekstyliach. Niemniej jest to wciąż wierzchołek góry lodowej. Na razie są to tylko niektóre wybrane kolekcje. I co istotne nie zmieniły się warunki tych, którzy pracują przy ich produkcji. Nadal jest to nieludzkie i to przede wszystkim trzeba zmienić.
Slow Fashion, ethical fashion są różne pojęcia nazywające ten sam trend. Nie ważne jak nazwany, potrzebuje być powszechny, nie wyjątkowy.
Przeczytajcie u Nazli dlaczego!
Have you ever heard of Amancio Ortega? Chances are, you haven’t. So, who is this mysterious entrepreneur whose fortune reaches over $73 billion and is one of the richest people in the world ? (4th …