Spa we własnej łazience

Jestem zachwycona odkryciami jakich dokonałam wczoraj na targach Slow Fashion. Mamy w Polsce rodzinne manufaktury, które produkują kosmetyki na miarę tych, które promują  gwiazdy Hollywood, a śmiem twierdzić, że może nawet lepsze.

Na amerykański rynek weszła właśnie linia Goop by Juice Beauty. Kosmetyki Goop, reklamowane jako ‚czyste’ czyli bez szkodliwej chemii mają oczywiście odpowiednią cenę, choć nie wszystkie są w 100 procentach organiczne. W zasadzie takich bym oczekiwała po linii firmowanej przez Gwyneth Paltrow i określonej jako ‚clear’. Tym bardziej zachwyciły mnie te, które odkryłam wczoraj. Są  w pełni organiczne, a składniki do nich pozyskiwane pochodzą z kontrolowanych upraw położonych na terenach ekologicznych. Co też ważne, mają przystępne ceny.

Szykowałam się przede wszystkim na spotkanie z Iossi. Wiedziałam, że Krakowska Wytwórnia Dobrych Kosmetyków czyli właśnie Iossi będzie obecna na targach Slow Fashion. Czytałam o Joannie, twórczyni marki już wcześniej. Wszystkie jej kosmetyki robione są ręcznie w małych seriach. Łączą w sobie tradycje wschodu i zachodu. Rośliny, które wykorzystuje się do ich produkcji pochodzą z Indii, Ameryki, Afryki i Europy i są wyjątkowo przyjazne dla skóry.  Joanna nie używa barwników i sztucznych zapachów.  Wśród jej kosmetyków zachwycił mnie trzy: nawilżający krem Naffi , olejek do demakijażu Konopia Krokosz, a także rozświetlające serum do twarzy z dziką różą, witaminą C i E. Krem Naffi jest zrobiony na bazie olejku z awokado i jojoba. Daje natychmiast uczucie głębokiego nawilżenia, nie pozostawia tłustego filtru, idealnie nadaje się pod makijaż.  Według opisu zapobiega powstawaniu przebarwień na skórze i uszczelnia naczynia krwionośne. Tego przyznam nie da się natychmiast przetestować, ale czekam na efekty. Naffi ma przyjemny, lekko ziołowy, delikatny zapach. Olejek do demakijażu Konopia Krokosz zmywa nawet wodoodporny makijaż. Rozpuszcza dosłownie wszystko i nie zostawia na skórze żadnych resztek. To prawda co powiedziała Joanna, że olejki wiążą wszystko. Zapach ma prawie neutralny. Idealny do problematycznych cer. Rozświetlające serum też ma formę olejku i świetnie współgra z wszelkimi kremami, rewelacyjnie rozjaśnia zmęczoną cerę.  Dziś rano od razu zauważyłam zmianę. Z ciekawostek – Iossi ma olejek do pielęgnacji tak modnej ostatnio wśród panów brody. Podobno sprawia, że jest milsza w dotyku i daje też miły zapach trawy cytrynowej. Panowie w stylu lumberjack – to coś dla Was.

Kolejnym moim kosmetycznym odkryciem jest Hagi. Nie mogłam uwierzyć, że istnieje na rynku już ponad 10 lat, a ja ich nie znam. Stworzona przez siostry firma kosmetyczna znana była dotychczas z organicznych, ręcznie robionych mydeł powstałych z zebranych  na łąkach ziół. Ich oferta zależna jest od dostępności lokalnych surowców roślinnych i zmienia się wraz z porami roku. Oprócz mydeł Hagi ma w ofercie pudry do kąpieli i aromatyczne  świece na bazie soi. Od niedawna doszedł im jeszcze jeden fantastyczny produkt – ochronna  pomada do ciała, czyli balsam w sztyfcie, który wyglądem przypomina dezodorant. Musi być super wygodny na wyjazdach. Moje serce podbił ten zrobiony na bazie rokitnika. Pięknie pachnie i wygląda. Ma kolor intensywnej żółci, która kojarzy się z pełnią lata, aż chce się nim smarować. Niestety nie było go już w sprzedaży na stoisku, kiedy dotarłam. Mogłam tylko wypróbować  tester. Hagi robi krótkie serie, żeby kosmetyki były stale świeże. Czekam na kolejną partię sztyftów z niecierpliwością.

Trzecia manufaktura kosmetyczna, która będzie na półkach w moim domowym spa to Mokosh. Obsługa stoiska była tak zaangażowana w tłumaczenie tajników ich cudów kosmetycznych, że nie można było odejść z pustymi rękoma. Zresztą warto było zatrzymać się, posłuchać i nabyć. W moim koszyku znalazł się ujędrniający eliksir do ciała na bazie oleju arganowego i olejku z pomarańczy. Zwróćcie uwagę na nazwę eliksir. Może od razu zawrócić w głowie. Eliksir nie ma przykrego dla niektórych zapachu arganu. Przebija w nim zapach olejku pomarańczy, który też jest w jego składnikach. Można go zastosować jako olejek do pielęgnacji albo w połączeniu, z którąś z soli kosmetycznych stworzyć peeling. To też jest atut Mokosh. Oprócz kosmetyków wieloskładnikowych ma w ofercie kosmetyki tzw. bazowe, które można łączyć tworząc inne preparaty na potrzeby własnych rytuałów. W ten sposób w zaciszu własnej łazienki tworzymy prawdziwe Spa.

Ostatnie moje odkrycie to kosmetyki Bio IQ. Stworzyła je Diana, mistrzyni snowboardu zakochana w naturze. Przyznam, że z największą nieufnością podeszłam do jej kosmetyków. Fakt, że są produkowane nie w Polsce, ale w laboratoriach we Francji i Danii tym bardziej mnie zniechęciło. Wydały mi się już zbyt zbliżone formą opakowań, mnogością oferty i formą reklamy do kosmetyków konwencjonalnych. A jednak skład mają idealny, w 99,99 procentach naturalny, ich opakowania nie są szklane, jak w przypadku wyżej podanych firm, ale nie wchodzą w reakcję z kosmetykiem i są w pełni recyclingowe. Firma dba o zrównoważony rozwój. Jako jedyna z wymienionych firm ma  w ofercie naturalne produkty do mycia włosów, a tego właśnie szukałam. Ma też fajną linię kosmetyków dla dzieci, choć i pozostałe też mają takie w ofercie.

foto/www.bioiq.eu2

Czego mi zabrakło na targach Slow Fashion to naturalnych kosmetyków kolorowych produkowanych w Polsce. Było tylko jedno stoisko z kosmetykami mineralnymi amerykańskiej firmy Jane Iredale. Wypróbowałam tam  pomadki do ust Forever Peach Just Kissed Lip and Cheek, która dostosowuje się do  PH ust. Wierzcie lub nie, ale kiedy dziś rano wstałam nadal była lekko widoczna na ustach mimo, że ją zmyłam przed snem używając niezawodnego olejku do demakijażu Iossi. Niestety ma ona trochę chemii w sobie choć w większości tworzą ją rzeczywiście naturalne składniki. Inny fajny produkt Jane Iredale to tusze do rzęs nie zawierające składników ropopochodnych, za to mające w składzie algi i panthenol, które mają działanie ochronne.

 

W Ameryce  właśnie zmieniane są przepisy prawne dotyczące firm kosmetycznych, które przez ostatnie ponad 80 lat mogły dodawać do produkowanych kosmetyków każdą substancję bez konsekwencji, że ktoś ich skontroluje czy pociągnie do odpowiedzialności. Głośna sprawa  firmy Johnson&Johnson postawionej w akt oskarżenia przez rodzinę zmarłej na raka kobiety, która codziennie stosowała ich produkty, na pewno ma coś z tym wspólnego. Z kolei we Francji w ostatnich tygodniach została opublikowana lista 185 produktów kosmetycznych, które zawierają szkodliwe dla naszego zdrowia substancje. Jak się popatrzy na tę listę to same szlagiery drogeryjne. W tych okolicznościach wierzę tylko w kosmetyki wyprodukowane z poszanowaniem zdrowia klienta i oczywiście przyrody, a takie właśnie znalazłam na targach Slow Fashion.

4 Comments

  1. esfarmi pisze:

    Bardzo ciekawy tekst. Musiał go pisać prawdziwy fachowiec

    Polubienie

    1. slowfixblog pisze:

      Dzięki za tego fachowca! Jako archeolog z wykształcenia staram się zawsze docierać do sedna😄

      Polubienie

Dodaj komentarz

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s